Wolność? Czy po to zajmujemy się rynkiem Forex?

0
2816

Siódma rano, za oknami już jasno, poniedziałek. Znowu ten cholerny poniedziałek, trzeba wstawać do pracy, a piątunio, piąteczek tak daleko. Zaraz wróć…

Siódma rano, za oknami już jasno, poniedziałek. Wreszcie ruszają rynki, ciekawe co przyniesie nowy tydzień. A może tak dzisiaj wyjść na rower, a po szkole odebrać dziecko i iść do kina? W sumie to rynki jutro też będą, okazje również. Rynek jakiś taki niemrawy ostatnio – więc może nawet lepiej zrobić sobie wolne? Praca tradera to jedna z nielicznych, gdzie decyzja o odpuszczeniu paradoksalnie często wychodzi na dobre. Wręcz warto sobie brać przymusowe wolne – lipiec i sierpień, połowa grudnia i pierwszy tydzień stycznia to zwykle miesiące kiedy niewiele się dzieje, rynki są mało przewidywalne, lepiej się nimi nie zajmować.

Brzmi dobrze?

Mnie do zajęcia się inwestycjami na własny rachunek zainspirowała książka „Wolność, Giełda, Pieniądze”. Szczególnie ta „Wolność” mi się spodobała (pieniądze również, a giełdy jeszcze nie znałem). Czy to możliwe żeby układać sobie swoje życie zawodowe tak jak się chce? Siadać do komputera/laptopa maksymalnie kilka razy i spędzać przy tym 1-3 godziny? Co więcej – można robić to w niemal każdym miejscu na świecie (polecam Alpy – szczególnie od marca, kiedy w Polsce jest jeszcze szaro i ponuro, a w górach piękne słońce, biało i czysto)?

Oczywiście – to wszystko jest możliwe. Jest jedno małe „ale”. Trzeba się przygotować najpierw na ciężką pracę, krew, pot i łzy. Natomiast zdecydowanie warto się tego podjąć. To trochę jak w życiu – statystycznie (bo są przecież wyjątki) lepiej i łatwiej żyje się ludziom, którzy poświęcili dużo czasu na kształcenie się, zdobywanie doświadczenia zawodowego, niż takim którym w głowie była jedynie zabawa.

Nie ma w życiu nic za darmo, ale jeśli ktoś marzy o tym, żeby być wolnym, to jedna ze ścieżek biegnie właśnie przez rynki kapitałowe i inwestycje.

Marcin Wenus – rekator naczelny portalu – comparic.pl